PÓŁTORAKI. WSTĘP cz. 2 I ŹRÓDŁA (wiedzy)
Kolejna część bardzo obszernego wprowadzenia do półtoraków według Sławka
- tym razem przede wszystkim o źródłach wiedzy na ten temat - zapraszam
;) /Wojtek
PÓŁTORAKI. WSTĘP cz. 2 I ŹRÓDŁA (wiedzy)
Poprzednia część przed publikacją czytałem X razy i był jeśli nie w 100 to w 99% OK. A jak tylko zobaczyłem go na stronie to w oczy rzuciła mi się nieskończona liczba baboli oraz zdałem sobie sprawę, że części rzeczy nie napisałem. Zresztą poprzednia część miała być KRÓTKIM wprowadzeniem w półtoraki dla osób wcale lub średnio tematem zainteresowanych a wyszło ponad 8 stron manuskryptu. Teraz już się tak nie hamowałem w objętości tekstu :D Ale tak to już jest w życiu. Dlatego WSTĘP potrwa ciut dłużej niż zamierzałem a potem lecimy dalej z koksem…
Na sam początek uzupełniająca wypowiedź pana Cezarego Chełchowskiego tycząca się historii półtoraka:
Produkcja grosze drezneńskich była de facto odpowiedzią na działanie mennic śląskich które takim "fałszywym" (o niskiej zawartości srebra) groszem zarzucały Brandenburgię. Hohenzollernowie przepchnęli temat dalej na Polskę i Pomorze korzystając z tranzytu soli z Pomorza. Ponieważ wyroby mennicy drezdeńskiej były kierowane poza Rzeszę nie budziło to początkowo sprzeciwu, jednak później nastąpiły protesty powodujące zamkniecie mennicy. Faktycznie interes przejęła Polska rzucając półtoraki z powrotem na rynek niemiecki. Po kilku latach krach monetarny z lat 20-tych i tak doprowadził do wymiecenia tych teraz "dobrych" groszy z rynku - poszły na przetopienie na jeszcze gorsze...
Co do terminologii - grosz brandenburski to grosze bite przez Hohenzollernów w XV i I połowie XVI , grosze 1/24 czy 1/21(guldena) to tzw. reichsgrosze (grosze Rzeszy) bite w całych Niemczech (głównie północnych) po Regulacji Augsburskiej od lat 60-tych XVI.
Zakaz bicia monet drobnych podjęto dopiero w XI 1627 na sejmie warszawskim po długiej i burzliwej dyskusji (40 % czasu sejmu!) i to wbrew Zygmuntowi ,który chciał tylko regulacji - do faktycznej wartości. Ponieważ spowodowałoby to straty dla szlachty, to raczej miał marne szanse na przepchniecie tej ustawy. Gumowski podaje błędnie datę zakazu bicia drobnicy na początek roku.
Ponieważ decyzja zapadła w listopadzie mogły się trafić pojedyncze monety z rocznikiem 28, ale pewnych na 100% nie stwierdzono, co innego falsy... Natomiast mennica królewiecka wybiła trochę monet przygotowanymi już stemplami. Możliwe ,ze decyzje dotarły do Królewca dopiero w XII 1627, ale przecież nie będą niszczyć dobrych stempli...
Tak więc chyba wszystko wyjaśnione J Jeszcze kilka szczegółów:
Przypomnijmy sobie napis na awersie: SIGIS 3 D G [3] REX P M D L.
Otóż co to jest ta trójka w [nawiasie]? Zazwyczaj na monecie jest to prosta tarcza lub kółko w przypadku półtoraków litewskich (w tym przypadku 3 jest pod jabłkiem na rewersie). O jednym ciekawym przypadku może opowiem prezentując ciekawe i unikalne półtoraki ;)
Trójka ta oznacza, że moneta zawiera trzy półgrosze – litewski nominał już archaiczny w tamtych czasach.
Skoro o wartości monety mowa to wcześniej pisałem, że 24 w jabłku królewskim oznaczało, że moneta ta warta jest 1/24 talara? Otóż proszę Państwa górnolotnie mówiąc guzik z pętelką. Przynajmniej nieoficjalnie. W momencie wprowadzania na rynek pierwszych partii półtoraków ich wartość względem talara oscylowała w okolicach 34 półtoraków za talara. Pod koniec emisji koszt 1 talara to pi razy oko 54 półtoraków.
Inna sprawa o której również warto dopowiedzieć – była ordynacja mennicza a nie było najważniejszego: jak te małe monetki bito?
Otóż dwojako. Koronne (krakowskie, bydgoskie) emisje bito tradycyjnie, czyli ręcznie. Na prostym przykładzie wyglądało to tak: pracownik mennicy wkładał krążek pomiędzy dwa stemple i uderzał od góry młotem. Często są widoczne niedobicia na monetach, poza tym ułożenie awers do rewersu zupełnie przypadkowe. Mogą być „skrętki” 12O, 40O, 76O, 180O lub jak we współczesnych monetach medalowy układ awersu do rewersu (↑↑). Ale uwierzcie – zupełnie przypadkowo. Tak więc sprzedawca półtoraka na allegro wcale nie musi być Januszem biznesu oferując „JEDYNY taki! Półtorak 1623 DEStruKt!! ***SKRĘTKA***”. Może po prostu nie wiedzieć, że to w tym przypadku norma. Natomiast monety ryskie oraz wileńskie to już efekt innej techniki menniczej: do ich produkcji używano pras walcowych. Również w skrócie: blachę wsuwano między dwa walce, na jednym wyryty był awers, na drugim rewers. Na jednym walcu tych awersów/rewersów mogło zmieścić się kilka. Następnie wsuwano między nie srebrną blachę i „wyciskano” odbitki, które później wycinano z blachy. Watro zwrócić uwagę, że na niektórych krzywo wyciętych półtorakach ryskich widoczne są kropki i krzyżyki między właściwym rysunkiem monety. Miały one za zadanie ułatwić przesuwanie się blachy między walcami:
Dzięki tego typu metodzie zyskiwano medalowy układ (↑↑ jak np. w Polsce we współczesnych monetach), rzadziej odwrotki (↑↓ jak np. w monetach Stanów Zjednoczonych). Ogólnie na temat produkcji menniczej w tamtych czasach można poczytać TU lub TU
Myślę, że tyle wystarczy i możemy przyjąć, że na początek o tym nominale wiemy już wystarczająco. Ciąg dalszy to:
LITERATURA, KATALOGI, INTERNET
Jeżeli wejdzie się w jakiś temat wiadomo, że w końcu pojawiają się pytania na które trzeba znaleźć gdzieś odpowiedzi. A jak wiadomo wiedza czyni człowieka bogatszym, czy jakoś tak bo zazwyczaj wydajemy na nią trochę grosza… w każdym bądź razie uważam, że skoro zbieramy dajmy na to jakąś monetę, warto by coś o niej więcej wiedzieć poza tym ile za nią daliśmy i że jest stara. No ale skoro czytacie to więc nie należycie do tego typu osób. I bardzo dobrze, ignorantów i tak jest za dużo. Poniżej przedstawiam zaledwie kilka pozycji literaturowych, które warto mieć w swojej biblioteczce.
KAŁKOWSKI TADEUSZ. TYSIĄC LAT MONETY POLSKIEJ. KRAKÓW 1981
Wszystkim osobom zajmującym się w jakiś sposób polskimi monetami polecam tę pozycję. Najlepiej kupić od razu ostatnie – 3 wydanie z 1981 roku. Autor w sposób przystępny bez większego przynudzania wprowadza nas w tysiącletnią historię waluty brzęczącej naszego kraju. O półtorakach też jest :) Pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika numizmatyki rodzimej. Sporo zdjęć (choć jak na niecałe 500 stron to mało, oj mało ale autor starał się jak mógł), opisów, historii. Słowem – brać w ciemno. Na rynku wtórnym ukazują się regularnie ładnie zachowane egzemplarze w niewygórowanych cenach.
EDMUND KOPICKI. MONETY ZYGMUNTA III WAZY. SZCZECIN 2007
Kolejna książka będąca (raczej) pozycją obowiązkową. Napisałem raczej – bo dla początkującego zbieracza monet Z3W jest to bez mała biblia. Zresztą przyznać trzeba, że autor wykonał tutaj naprawdę heroiczną pracę zbierając materiał do tej książki. Ilość opisanych monet przyprawia o zawrót głowy. Jednak zagłębiając się w temat np. półtoraków, trojaków, ortów widać, że jak coś jest do wszystkiego… no tutaj nie napiszę, że do niczego bo popełniłbym bluźnierstwo. Ale: od trojaków jest katalog Igera, od ortów – Szatalina. Do półtoraków zaraz dojdziemy.
Drugim minusem jest niekiedy nierealne określenie stopnia rzadkości. Ale to powszechne wśród katalogów, że się tak wyrażę „masowych” – przy liczbie monet sięgających >1000 można gdzieś się pomylić. Chyba mój ulubiony przykład: pozycja 370 – półtorak bydgoski z 1620 z ozdobną tarczą wokół herbu Sas. Stopień rzadkości? R1, czyli powinno być zachowanych od 15001 do 80000 egzemplarzy. Nawet 80 tysięcy! Do tej pory nie widziałem tej monety:
Pozycja 370 – ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Oczywiście schematyczne szkice również mogą wprowadzić w błąd bo ta tarcza wygląda jak z półtoraków krakowskich. Tak więc kolejny klasyk: co tutaj autor miał na myśli?
Oczywiście wycena sprzed 10 lat też jest nierealna. Zresztą jak i inne wyceny katalogowe, to żadna nowość. Choć ciągnąć temat jednym z moich ulubionych a zarazem i znienawidzonych miejsc do połowu monet są targi staroci. Ulubione bo można sobie przerzucać stosy klaserów, kilogramy monet. Znienawidzone? Bo niemal każdy „dziadek” siedzący na składanym krzesełku zapytany o np. Traugutta z 1933 wyciągnie katalog, liźnie palec, otworzy na danej stronie i palnie cenę z katalogu:O Noż ludzie, czy wy myślicie, ze każdy, kto przed Wami stoi i chce kupić monetę to idiota, który przyniósł walizkę z pieniędzmi, żeby wyłożyć za wycierucha kwotę jak za MS64 z aukcji WCNu? Oczywiście generalizuję, poznałem kilku fajnych ludzi, z którymi można było się potargować ale to tylko procent. Ale jak to mówią ad rem…
Warto czy nie warto? Żeby nie było, że tak marudzę i krytykuję to jednak warto. W początkowym etapie zbieractwa katalog jest bardzo przydatny i jeśli ktoś ogranicza się do roku bicia i ew. herbu to może odhaczyć daną pozycję i już. Zakładam również, że raczej niewielki procent zbiera TYLKO półtoraki. Jest przecież tyle fajnych monet, że dlatego warto mieć ten katalog. Dla osób zagłębiających się w różnice w legendzie, herbach, koronach, królewskich jabłkach czy też ozdobnikach to już zdecydowanie za mało. W swoim zbiorze mam kilka odmian przypisanych pod jedną pozycją w katalogu Kopickiego – różnią się legendą, koronami, ozdobnikami etc.
Niestety pozycja trudniejsza do zdobycia na rynku wtórnym od poprzednika i również droższa.
ADAM GÓRECKI. KATALOG PÓŁTORAKÓW BITYCH NA TERYTORIUM POLSKI I TERENACH UTRACONYCH NA RZECZ SZWECJI 1614-1668. WERSJA 3.5. WYDANIE INTERNETOWE
Ta pozycja w postaci elektronicznej to dzieło użytkownika forum TPZN, które może być uznane za naprawdę rzetelnie opracowany katalog półtoraków. Jeżeli chodzi o odmiany jakie autor opracował to do tej pory to jest to blisko 250 pozycji (mowa tylko o półtorakach Zygmunta III Wazy). Dla porównania katalog Kopickiego podaje ciut ponad 80. Spora różnica. Oprócz monet tego władcy mamy również półtoraki władców Szwecji (Ryga, Elbląg) i Jana Kazimierza (Wilno, Poznań, Lwów, Kraków).
Co istotne jest stale uzupełniany o nowe, nieznane dotąd odmiany. Akurat numizmatyka jest na tyle ciekawą dziedziną, że co rusz na światło dzienne wypływa jakiś znany do tej pory albo z notatek jakiegoś badacza-numizmatyka lub w ogóle niespotkany wcześniej rarytas. Wydania papierowe katalogów niestety w tym przypadku przegrywają z wiadomych względów – dodanie choćby jednej monety, dajmy na to (wymyślonego dla potrzeb przykładu) półtoraka z mennicy Krakowskiej z roku 1619 :) zburzyłoby zamknięty układ numeracji monet od 1 do 1720 (podpierając się katalogiem pana Kopickiego).
Nieistniejący półtorak z mennicy krakowskiej, rocznik 1619. Godny samego Majnerta ;)
W tym przypadku autor podszedł do tematu bardzo elastycznie: przyporządkowuje monety logicznie według: mennic (K – Kraków, B – Bydgoszcz, W – Wilno, R – Ryga), dat, herbów, legendy otokowej, innych cech wyróżniających.
Dla przykładu mamy powyżej monetę opisaną jako K.15.1 a) – F3 (F to stopień rzadkości co zostanie omówione za chwilę). Wracając co naszego nieistniejącego krakusa z 1619 roku zostałby on opisany jako K.19.1 a) . Gdyby zaś „odkryto” drugą odmianę np. z napisem na awersie: MONE NO REG PO otrzymałaby kolejny numer: K.19.1 b). Proste? A jak użyteczne.
Inny przykład – mennica bydgoska, rocznik 1618. Jeśli jest to możliwe autor podaje linki do archiwalnych aukcji. Możemy sprawdzić cenę jaką dana moneta uzyskała na aukcji lub zobaczyć oryginalne – duże zdjęcie lecz nie zawsze one działają – wiadomo „uroki” internetu.
Katalog nie uwzględnia odmian interpunkcyjnych więc traktuje legendę MONE.NO, MONE NO czy MONE:NO tak samo. Dlaczego? Odpowiada sam autor:
Półtoraki jako monety były bite masowo czasem wręcz niechlujnie. W tym przypadku zbyt duże jest prawdopodobieństwo, że można doszukiwać się nowych odmian poprzez niezauważenie że stempel zapchał jedną kropkę, że inna pochodzi od uszkodzenia czy cyrkla. Ile już problemów stwarza odmiana z jedną cyfrą obok jabłka? Zapomniano czy po prostu zużyty stempel się zapchał, ale jeszcze nadawał się do użycia kilkuset sztuk?
Natomiast ozdobniki występujące po bokach krzyża (na zdjęciu powyżej w postaci gwiazdek 6-ramiennych – moneta u góry i „wstążki” – na dole) są wyszczególnione pod legendą.
Autor odszedł od ogólnie przyjętego stopnia oznaczania rzadkości monet:
Ilość monet znanych (zachowanych):
R* – 1 (unikat)
R8 – 2-3
R7 – 4-6
R6 – 7-25
R5 – 26-120
R4 – 121-600
R3 – 601-3000
R2 – 3001-15000
R1 – 15001-80000
R – 80001-400000
Brak oznaczenia – powyżej 400000
na rzecz prostszego ale w przypadku mnogości typów, odmian, wariantów półtoraków bardziej użytecznego systemu:
Zaznaczyć należy, że ten katalog jest oficjalnie używany przez Warszawskie Centrum Numizmatyczne. Choć wiąże się z tym pewny błąd o czym muszę napisać. WCN pomyliło się nadając sprzedawanym półtorakom oznaczenia nie „F” a R1, R2, R3… Prowadzi to do śmiesznych sytuacji, gdy totalny populares ma stopień rzadkości R1 (15001-80000 sztuk). A tymczasem jest to „moneta dostępna w handlu praktycznie bez przerwy” czyli powyżej 400000. Może już się poprawili?
Słowem dla zbieracza tych monet pozycja ta jak najbardziej zalecana. W celu jej zakupienia najlepiej skontaktować się z autorem poprzez mail hirel@tlen.pl lub prywatną wiadomość na forum TPZN: http://forum.tpzn.pl/index.php?action=profile;u=316
CEZARY CHEŁCHOWSKI. KATALOG PÓŁTORAKÓW POLSKICH I Z POLSKĄ ZWIĄZANYCH XVII WIEKU CZĘŚĆ I: PÓŁTORAKI KRAKOWSKIE. WERSJA 2.11. WYDANIE INTERNETOWE
Od razu należy uprzedzić: pan Chełchowski opracował półtoraki mennicy krakowskiej, bydgoskiej i wileńskiej; reichsgrosze i półtoraki Hohenzollernów oraz półtoraki kurlandzkie(1687-1696). W celach „recenzji” posiłkuję się tylko częścią pierwszą, czyli opisującą monety mennicy krakowskiej. Natomiast możecie mi wierzyć, że każdy następny tom jest tak samo szczegółowo opracowany.
Kolejna uwaga – nie jest to katalog w stylu p. Kopickiego czy p. Góreckiego. Autor przebadał możliwie jak najwięcej dostępnych monet pod każdym możliwym kątem. Stworzył , myślę, że mogę tak go nazwać: SPECJALISTYCZNY katalog obejmujący niemal wszystkie znane (ze zdjęć lub skanów) odmiany półtoraków. Pokusił się również o opracowanie stopnia rzadkości w pewien sposób przypominający ten z poprzedniego katalogu:
Tak więc przykładowa strona z katalogu prezentuje się następująco:
Dla osoby, która widzi po raz pierwszy takie oznaczenia może wydawać się niejasne. Na początek stopień rzadkości oznaczony zieloną czcionką: D5/4% - moneta bardzo rzadka, dostępna w handlu mniej więcej jedna rzadziej niż na rok stanowiąca ok. 4% danej odmiany/wariantu w roczniku.
Później mamy opis wszelkich elementów widniejących na monecie dzięki którym można ją zaliczyć do konkretnej odmiany/wariantu: typ korony, legendy, ozdobników/interpunkcji, jabłka i ewentualnie innych cech monety. Oczywiście autor przed opisem każdego rocznika robi zestawienie dostępnych legend, koron i jabłek co skutecznie ułatwia „przypasowanie”, gdy np. mamy w ręku monetę z zatartą datą.
Jak widać autor posiłkuje się znaną literaturą, co pomaga odszukanie jej w innych katalogach.
Podsumowując: nie są to katalogi dla każdego. Oczywiście każdemu je polecam ale jak pisałem wcześniej – jeśli kogoś półtoraki interesują „tylko datami” i/lub „tylko herbami” to dla niego ta pozycja zbędna. Natomiast jeśli chcemy zagłębić się w odmianach, wariantach półtoraków to z całego serca polecam! Jest to „zabawa” na wiele godzin, dni, wieczorów...
W celu nabycia w/w katalogów najlepiej skontaktować się z autorem poprzez pw na forum TPZN: http://forum.tpzn.pl/index.php?action=profile;u=37398
NIECZITAJŁO, ZAMIECHOWSKI. KATALOG PÓŁTORAKÓW – XVII WIEKU. KIJÓW 2016
Pierwszy zagraniczny katalog (i w dodatku papierowy!) polskich
półtoraków. Panowie z Ukrainy wzięli na warsztat naszą XVII-wieczną
drobnicę i wyprodukowali 190 stronicowe opracowanie. Całe szczęście, że
jest on napisany w języku ukraińskim i polskim. Cytując prawdopodobnie
jedynego „dystrybutora” tego katalogu na naszym rynku:
Pierwszy podstawowy, specjalistyczny i aktualnie referencyjny katalog na półtoraki polskie i z polską powiązane okresu XVII wieku.
Autorzy podzielił monety na pięć grup:
- monety Rzeczypospolitej Obojga Narodów bite w latach 1614 – 1666
- lenne półtoraki pruskie bite w Królewcu 1619 – 33 i półtoraki księstwa Prusko-Brandenburskiego z 1685 roku
- półtoraki emitentów z Inflant i Prus Królewskich – ryskie, liwońskie, elbląskie
- fałszerstwa półtoraków bite przez Chmielnickiego i Doroszenkę w latach 1648 – 76
- rosyjskie „siewskieczechy„ z 1686 roku, półtoraki Transylwanii z lat 1636 – 38 oraz Kurlandii z lat 1685 – 95
Monety zostały logicznie podzielone na lata, mennice, typy i ich odmiany oraz zostały im nadane numery .
Wydzielono z nich kilkaset odmian wraz ze stopniami rzadkości i aktualną rynkową wyceną w dolarach!!!!!!
Zdjęcia niestety nie należą do najlepszych, jak i sam papier na którym zostały wydrukowane. Ale to kwestie estetyczne czyli według mnie drugorzędne.
Jeśli chodzi o katalogowanie monet panowie wzięli przykład z Edmunda
Kopickiego i przyporządkowali każdej monecie cyfrę. A jak widać na
podstawie dwóch powyższych katalogów taki system rozpadnie się
całkowicie po dodaniu choćby jednej, nieopisanej wcześniej monety. Więc
albo autorzy są pewni, że opisali wszystko albo nie zamierzają wydawać
kolejnych-poprawionych edycji.
Wyceny w dolarach tyczą się odpowiednio dla stanu zachowania 2 i 3. Oczywiście należy traktować je bardzo orientacyjnie.
Zastrzeżenie budzi w mojej opinii system określania stopnia rzadkości monety. Autorzy chwalą się, że przebadali 200000 monet koronnych w tym 5000 monet wybitych do 1619 roku włącznie. I stworzyli dwa systemy:
Dla monet bitych do 1619, gdzie jedna moneta przypada na:
R1 – 1 na 100 monet
R2 – 1 na 200 monet
R3 – 1 na 500 monet
R4 – 1 na 1000monet
R5 – 1 na 2500monet
R6 – 1 na 5000monet
R7 – 1 na 10000monet
R8 – 1 na ponad 10000monet
Oraz od 1620,gdzie jedna moneta przypada na:
R1 – 1 na 1000 monet
R2 – 1 na 2000 monet
R3 – 1 na 5000 monet
R4 – 1 na 10000monet
R5 – 1 na 25000monet
R6 – 1 na 50000monet
R7 – 1 na 100000monet
R8 – 1 na ponad 100000monet
Już na pierwszy rzut oka widać, że żadna moneta sprzed 1620 nie uzyska R7 ani R8. Dlaczego? W końcu autorzy przyznali, że przebadali tylko 5000 półtoraków z tego okresu więc jak mogą wystawić stopień rzadkości 1 na 10000 lub ponad 10000? Skoro jednak to nie tyczy się tego przedziału czasowego to czego? Wszystkich półtoraków? Koronnych czy łącznie z naśladownictwami hetmanów, szwedzkimi itd.? Jak dla mnie trochę nieprzemyślane działanie.
Poza tym występują drobne nieścisłości i błędy jednak nie umniejszające zbytnio całemu opracowaniu. Niewątpliwą zaletą jest opracowanie półtoraków hetmańskich (jakkolwiek ich klasyfikacja to chyba dzieło przypadku), siewskichczechów, czy ogólnie naśladownictw.
Katalog jest dostępny, aczkolwiek trochę kosztuje co przy jego nie najwyższej jakości sprawia, że nie polecę go z czystym sumieniem. Niejako w obronie jednak napiszę, że „otwiera” nam oczy na rynek ukraiński, trochę hermetyczny z uwagi na nieobecność serwisu aukro. Natomiast odpowiednik allegra –serwis violity jest tak pokręcony, że ani ja ani grono innych użytkowników nie mogło się na niego zarejestrować. A wiadomo, że w okresie panowania interesującego nas króla spora część Polski znajdowała się na wschodnich kresach. O ile granice się przesunęły to wiele monet tam zostało.
STRONY WWW
O ile literaturę mniej więcej wyczerpałem – z ręką na sercu nie opisałem wszystkiego tylko to co uznałem za stosowne to teraz przejdziemy też do kilku stron internetowych, które warto polecić osobom zbierającym półtoraki.
Na sam początek:
FORUM TOWARZYSTWA PRZECIWNIKÓW ZŁOMU NUMIZMATYCZNEGO IMIENIA TADEUSZA KAŁKOWSKIEGO.
http://forum.tpzn.pl/
Od tego powinniśmy zacząć. W dziale TPZN - Forum numizmatyczne > Pieniądz w Polsce > Polska Królewska > 1587 - 1668 > znajduje się wątek: PÓŁTORAKI - dyskusja, zdjęcia, odmiany itp. Liczy on już niemal 1000 postów, które napisane zostały w ciągu kilku lat a zapoczątkowany został przez autora wyżej opisywanego katalogu. To czego nie uda znaleźć się w literaturze czasem można dowiedzieć się z forum. Oczywiście w celu zidentyfikowania monet warto najpierw udać się do działu: TPZN - Forum numizmatyczne > Ważne działy > Identyfikacja monet i banknotów.
NUMMUS.ORG
http://nummus.org/
Strona archiwizująca aukcje z różnych serwisów aukcyjnych. Dzięki niej szybko możemy przejrzeć interesujący nas typ i przy okazji zobaczymy za ile został sprzedany. Niestety (przynajmniej u mnie) podgląd zdjęć szwankuje co bardzo utrudnia pracę z tym serwisem.
KATALOG
Bardzo przydatny katalog. Zbiór monet polskich z podstawowymi informacjami na ich temat (waga, kruszec, legenda, rzadkość) oraz z rycinami . Generalnie za Kopickim i to w sumie minus bo czasem nijak ma się do rzeczywistej monety – tzn. rycina ryciną a realna legenda, kształt korony, jabłka itd. ma się inaczej.Ale za to w większości podane są wyniki aukcji – data, zdjęcia, stany, uzyskane ceny. To akurat jest bardzo przydatne. Wyceny katalogowe możemy zazwyczaj włożyć między bajki.
https://fortresscatalogue.com/
ARCHIWA SERWISÓW AUKCYJNYCH/SKLEPÓW NUMIZMATYCZNYCH
Warto czasem pogrzebać w wyszukiwarkach gdyż może zaowocować ciekawymi odmianami:
https://wcn.pl/archive
http://archiwum.gndm.pl/
http://archiwum.niemczyk.pl/
KOLEKCJE/ZBIORY
Jeśli dobrze poszukamy odnajdziemy piękne zdjęcia interesujących nas okazów.
http://zbior.com/
http://herbison.com/www.someoldcoins.org/saur/index.html
Oczywiście temat nie jest do końca wyczerpany, jeśli znacie jakieś interesujące bazy danych dla tych monet możecie umieścić linki w komentarzach.
Póki co kończę. Kolejna część mam nadzieję będzie o fałszerstwach a potem zobaczymy. Na pewno będę też prezentował co ciekawsze półtoraki.
Sławek
PÓŁTORAKI. WSTĘP cz. 2 I ŹRÓDŁA (wiedzy)
Poprzednia część przed publikacją czytałem X razy i był jeśli nie w 100 to w 99% OK. A jak tylko zobaczyłem go na stronie to w oczy rzuciła mi się nieskończona liczba baboli oraz zdałem sobie sprawę, że części rzeczy nie napisałem. Zresztą poprzednia część miała być KRÓTKIM wprowadzeniem w półtoraki dla osób wcale lub średnio tematem zainteresowanych a wyszło ponad 8 stron manuskryptu. Teraz już się tak nie hamowałem w objętości tekstu :D Ale tak to już jest w życiu. Dlatego WSTĘP potrwa ciut dłużej niż zamierzałem a potem lecimy dalej z koksem…
Na sam początek uzupełniająca wypowiedź pana Cezarego Chełchowskiego tycząca się historii półtoraka:
Produkcja grosze drezneńskich była de facto odpowiedzią na działanie mennic śląskich które takim "fałszywym" (o niskiej zawartości srebra) groszem zarzucały Brandenburgię. Hohenzollernowie przepchnęli temat dalej na Polskę i Pomorze korzystając z tranzytu soli z Pomorza. Ponieważ wyroby mennicy drezdeńskiej były kierowane poza Rzeszę nie budziło to początkowo sprzeciwu, jednak później nastąpiły protesty powodujące zamkniecie mennicy. Faktycznie interes przejęła Polska rzucając półtoraki z powrotem na rynek niemiecki. Po kilku latach krach monetarny z lat 20-tych i tak doprowadził do wymiecenia tych teraz "dobrych" groszy z rynku - poszły na przetopienie na jeszcze gorsze...
Co do terminologii - grosz brandenburski to grosze bite przez Hohenzollernów w XV i I połowie XVI , grosze 1/24 czy 1/21(guldena) to tzw. reichsgrosze (grosze Rzeszy) bite w całych Niemczech (głównie północnych) po Regulacji Augsburskiej od lat 60-tych XVI.
Zakaz bicia monet drobnych podjęto dopiero w XI 1627 na sejmie warszawskim po długiej i burzliwej dyskusji (40 % czasu sejmu!) i to wbrew Zygmuntowi ,który chciał tylko regulacji - do faktycznej wartości. Ponieważ spowodowałoby to straty dla szlachty, to raczej miał marne szanse na przepchniecie tej ustawy. Gumowski podaje błędnie datę zakazu bicia drobnicy na początek roku.
Ponieważ decyzja zapadła w listopadzie mogły się trafić pojedyncze monety z rocznikiem 28, ale pewnych na 100% nie stwierdzono, co innego falsy... Natomiast mennica królewiecka wybiła trochę monet przygotowanymi już stemplami. Możliwe ,ze decyzje dotarły do Królewca dopiero w XII 1627, ale przecież nie będą niszczyć dobrych stempli...
Tak więc chyba wszystko wyjaśnione J Jeszcze kilka szczegółów:
Przypomnijmy sobie napis na awersie: SIGIS 3 D G [3] REX P M D L.
Otóż co to jest ta trójka w [nawiasie]? Zazwyczaj na monecie jest to prosta tarcza lub kółko w przypadku półtoraków litewskich (w tym przypadku 3 jest pod jabłkiem na rewersie). O jednym ciekawym przypadku może opowiem prezentując ciekawe i unikalne półtoraki ;)
Trójka ta oznacza, że moneta zawiera trzy półgrosze – litewski nominał już archaiczny w tamtych czasach.
Skoro o wartości monety mowa to wcześniej pisałem, że 24 w jabłku królewskim oznaczało, że moneta ta warta jest 1/24 talara? Otóż proszę Państwa górnolotnie mówiąc guzik z pętelką. Przynajmniej nieoficjalnie. W momencie wprowadzania na rynek pierwszych partii półtoraków ich wartość względem talara oscylowała w okolicach 34 półtoraków za talara. Pod koniec emisji koszt 1 talara to pi razy oko 54 półtoraków.
Inna sprawa o której również warto dopowiedzieć – była ordynacja mennicza a nie było najważniejszego: jak te małe monetki bito?
Otóż dwojako. Koronne (krakowskie, bydgoskie) emisje bito tradycyjnie, czyli ręcznie. Na prostym przykładzie wyglądało to tak: pracownik mennicy wkładał krążek pomiędzy dwa stemple i uderzał od góry młotem. Często są widoczne niedobicia na monetach, poza tym ułożenie awers do rewersu zupełnie przypadkowe. Mogą być „skrętki” 12O, 40O, 76O, 180O lub jak we współczesnych monetach medalowy układ awersu do rewersu (↑↑). Ale uwierzcie – zupełnie przypadkowo. Tak więc sprzedawca półtoraka na allegro wcale nie musi być Januszem biznesu oferując „JEDYNY taki! Półtorak 1623 DEStruKt!! ***SKRĘTKA***”. Może po prostu nie wiedzieć, że to w tym przypadku norma. Natomiast monety ryskie oraz wileńskie to już efekt innej techniki menniczej: do ich produkcji używano pras walcowych. Również w skrócie: blachę wsuwano między dwa walce, na jednym wyryty był awers, na drugim rewers. Na jednym walcu tych awersów/rewersów mogło zmieścić się kilka. Następnie wsuwano między nie srebrną blachę i „wyciskano” odbitki, które później wycinano z blachy. Watro zwrócić uwagę, że na niektórych krzywo wyciętych półtorakach ryskich widoczne są kropki i krzyżyki między właściwym rysunkiem monety. Miały one za zadanie ułatwić przesuwanie się blachy między walcami:
Dzięki tego typu metodzie zyskiwano medalowy układ (↑↑ jak np. w Polsce we współczesnych monetach), rzadziej odwrotki (↑↓ jak np. w monetach Stanów Zjednoczonych). Ogólnie na temat produkcji menniczej w tamtych czasach można poczytać TU lub TU
Myślę, że tyle wystarczy i możemy przyjąć, że na początek o tym nominale wiemy już wystarczająco. Ciąg dalszy to:
LITERATURA, KATALOGI, INTERNET
Jeżeli wejdzie się w jakiś temat wiadomo, że w końcu pojawiają się pytania na które trzeba znaleźć gdzieś odpowiedzi. A jak wiadomo wiedza czyni człowieka bogatszym, czy jakoś tak bo zazwyczaj wydajemy na nią trochę grosza… w każdym bądź razie uważam, że skoro zbieramy dajmy na to jakąś monetę, warto by coś o niej więcej wiedzieć poza tym ile za nią daliśmy i że jest stara. No ale skoro czytacie to więc nie należycie do tego typu osób. I bardzo dobrze, ignorantów i tak jest za dużo. Poniżej przedstawiam zaledwie kilka pozycji literaturowych, które warto mieć w swojej biblioteczce.
KAŁKOWSKI TADEUSZ. TYSIĄC LAT MONETY POLSKIEJ. KRAKÓW 1981
Wszystkim osobom zajmującym się w jakiś sposób polskimi monetami polecam tę pozycję. Najlepiej kupić od razu ostatnie – 3 wydanie z 1981 roku. Autor w sposób przystępny bez większego przynudzania wprowadza nas w tysiącletnią historię waluty brzęczącej naszego kraju. O półtorakach też jest :) Pozycja obowiązkowa dla każdego miłośnika numizmatyki rodzimej. Sporo zdjęć (choć jak na niecałe 500 stron to mało, oj mało ale autor starał się jak mógł), opisów, historii. Słowem – brać w ciemno. Na rynku wtórnym ukazują się regularnie ładnie zachowane egzemplarze w niewygórowanych cenach.
EDMUND KOPICKI. MONETY ZYGMUNTA III WAZY. SZCZECIN 2007
Kolejna książka będąca (raczej) pozycją obowiązkową. Napisałem raczej – bo dla początkującego zbieracza monet Z3W jest to bez mała biblia. Zresztą przyznać trzeba, że autor wykonał tutaj naprawdę heroiczną pracę zbierając materiał do tej książki. Ilość opisanych monet przyprawia o zawrót głowy. Jednak zagłębiając się w temat np. półtoraków, trojaków, ortów widać, że jak coś jest do wszystkiego… no tutaj nie napiszę, że do niczego bo popełniłbym bluźnierstwo. Ale: od trojaków jest katalog Igera, od ortów – Szatalina. Do półtoraków zaraz dojdziemy.
Drugim minusem jest niekiedy nierealne określenie stopnia rzadkości. Ale to powszechne wśród katalogów, że się tak wyrażę „masowych” – przy liczbie monet sięgających >1000 można gdzieś się pomylić. Chyba mój ulubiony przykład: pozycja 370 – półtorak bydgoski z 1620 z ozdobną tarczą wokół herbu Sas. Stopień rzadkości? R1, czyli powinno być zachowanych od 15001 do 80000 egzemplarzy. Nawet 80 tysięcy! Do tej pory nie widziałem tej monety:
Pozycja 370 – ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Oczywiście schematyczne szkice również mogą wprowadzić w błąd bo ta tarcza wygląda jak z półtoraków krakowskich. Tak więc kolejny klasyk: co tutaj autor miał na myśli?
Oczywiście wycena sprzed 10 lat też jest nierealna. Zresztą jak i inne wyceny katalogowe, to żadna nowość. Choć ciągnąć temat jednym z moich ulubionych a zarazem i znienawidzonych miejsc do połowu monet są targi staroci. Ulubione bo można sobie przerzucać stosy klaserów, kilogramy monet. Znienawidzone? Bo niemal każdy „dziadek” siedzący na składanym krzesełku zapytany o np. Traugutta z 1933 wyciągnie katalog, liźnie palec, otworzy na danej stronie i palnie cenę z katalogu:O Noż ludzie, czy wy myślicie, ze każdy, kto przed Wami stoi i chce kupić monetę to idiota, który przyniósł walizkę z pieniędzmi, żeby wyłożyć za wycierucha kwotę jak za MS64 z aukcji WCNu? Oczywiście generalizuję, poznałem kilku fajnych ludzi, z którymi można było się potargować ale to tylko procent. Ale jak to mówią ad rem…
Warto czy nie warto? Żeby nie było, że tak marudzę i krytykuję to jednak warto. W początkowym etapie zbieractwa katalog jest bardzo przydatny i jeśli ktoś ogranicza się do roku bicia i ew. herbu to może odhaczyć daną pozycję i już. Zakładam również, że raczej niewielki procent zbiera TYLKO półtoraki. Jest przecież tyle fajnych monet, że dlatego warto mieć ten katalog. Dla osób zagłębiających się w różnice w legendzie, herbach, koronach, królewskich jabłkach czy też ozdobnikach to już zdecydowanie za mało. W swoim zbiorze mam kilka odmian przypisanych pod jedną pozycją w katalogu Kopickiego – różnią się legendą, koronami, ozdobnikami etc.
Niestety pozycja trudniejsza do zdobycia na rynku wtórnym od poprzednika i również droższa.
ADAM GÓRECKI. KATALOG PÓŁTORAKÓW BITYCH NA TERYTORIUM POLSKI I TERENACH UTRACONYCH NA RZECZ SZWECJI 1614-1668. WERSJA 3.5. WYDANIE INTERNETOWE
Ta pozycja w postaci elektronicznej to dzieło użytkownika forum TPZN, które może być uznane za naprawdę rzetelnie opracowany katalog półtoraków. Jeżeli chodzi o odmiany jakie autor opracował to do tej pory to jest to blisko 250 pozycji (mowa tylko o półtorakach Zygmunta III Wazy). Dla porównania katalog Kopickiego podaje ciut ponad 80. Spora różnica. Oprócz monet tego władcy mamy również półtoraki władców Szwecji (Ryga, Elbląg) i Jana Kazimierza (Wilno, Poznań, Lwów, Kraków).
Co istotne jest stale uzupełniany o nowe, nieznane dotąd odmiany. Akurat numizmatyka jest na tyle ciekawą dziedziną, że co rusz na światło dzienne wypływa jakiś znany do tej pory albo z notatek jakiegoś badacza-numizmatyka lub w ogóle niespotkany wcześniej rarytas. Wydania papierowe katalogów niestety w tym przypadku przegrywają z wiadomych względów – dodanie choćby jednej monety, dajmy na to (wymyślonego dla potrzeb przykładu) półtoraka z mennicy Krakowskiej z roku 1619 :) zburzyłoby zamknięty układ numeracji monet od 1 do 1720 (podpierając się katalogiem pana Kopickiego).
Nieistniejący półtorak z mennicy krakowskiej, rocznik 1619. Godny samego Majnerta ;)
W tym przypadku autor podszedł do tematu bardzo elastycznie: przyporządkowuje monety logicznie według: mennic (K – Kraków, B – Bydgoszcz, W – Wilno, R – Ryga), dat, herbów, legendy otokowej, innych cech wyróżniających.
Dla przykładu mamy powyżej monetę opisaną jako K.15.1 a) – F3 (F to stopień rzadkości co zostanie omówione za chwilę). Wracając co naszego nieistniejącego krakusa z 1619 roku zostałby on opisany jako K.19.1 a) . Gdyby zaś „odkryto” drugą odmianę np. z napisem na awersie: MONE NO REG PO otrzymałaby kolejny numer: K.19.1 b). Proste? A jak użyteczne.
Inny przykład – mennica bydgoska, rocznik 1618. Jeśli jest to możliwe autor podaje linki do archiwalnych aukcji. Możemy sprawdzić cenę jaką dana moneta uzyskała na aukcji lub zobaczyć oryginalne – duże zdjęcie lecz nie zawsze one działają – wiadomo „uroki” internetu.
Katalog nie uwzględnia odmian interpunkcyjnych więc traktuje legendę MONE.NO, MONE NO czy MONE:NO tak samo. Dlaczego? Odpowiada sam autor:
Półtoraki jako monety były bite masowo czasem wręcz niechlujnie. W tym przypadku zbyt duże jest prawdopodobieństwo, że można doszukiwać się nowych odmian poprzez niezauważenie że stempel zapchał jedną kropkę, że inna pochodzi od uszkodzenia czy cyrkla. Ile już problemów stwarza odmiana z jedną cyfrą obok jabłka? Zapomniano czy po prostu zużyty stempel się zapchał, ale jeszcze nadawał się do użycia kilkuset sztuk?
Natomiast ozdobniki występujące po bokach krzyża (na zdjęciu powyżej w postaci gwiazdek 6-ramiennych – moneta u góry i „wstążki” – na dole) są wyszczególnione pod legendą.
Autor odszedł od ogólnie przyjętego stopnia oznaczania rzadkości monet:
Ilość monet znanych (zachowanych):
R* – 1 (unikat)
R8 – 2-3
R7 – 4-6
R6 – 7-25
R5 – 26-120
R4 – 121-600
R3 – 601-3000
R2 – 3001-15000
R1 – 15001-80000
R – 80001-400000
Brak oznaczenia – powyżej 400000
na rzecz prostszego ale w przypadku mnogości typów, odmian, wariantów półtoraków bardziej użytecznego systemu:
Zaznaczyć należy, że ten katalog jest oficjalnie używany przez Warszawskie Centrum Numizmatyczne. Choć wiąże się z tym pewny błąd o czym muszę napisać. WCN pomyliło się nadając sprzedawanym półtorakom oznaczenia nie „F” a R1, R2, R3… Prowadzi to do śmiesznych sytuacji, gdy totalny populares ma stopień rzadkości R1 (15001-80000 sztuk). A tymczasem jest to „moneta dostępna w handlu praktycznie bez przerwy” czyli powyżej 400000. Może już się poprawili?
Słowem dla zbieracza tych monet pozycja ta jak najbardziej zalecana. W celu jej zakupienia najlepiej skontaktować się z autorem poprzez mail hirel@tlen.pl lub prywatną wiadomość na forum TPZN: http://forum.tpzn.pl/index.php?action=profile;u=316
CEZARY CHEŁCHOWSKI. KATALOG PÓŁTORAKÓW POLSKICH I Z POLSKĄ ZWIĄZANYCH XVII WIEKU CZĘŚĆ I: PÓŁTORAKI KRAKOWSKIE. WERSJA 2.11. WYDANIE INTERNETOWE
Od razu należy uprzedzić: pan Chełchowski opracował półtoraki mennicy krakowskiej, bydgoskiej i wileńskiej; reichsgrosze i półtoraki Hohenzollernów oraz półtoraki kurlandzkie(1687-1696). W celach „recenzji” posiłkuję się tylko częścią pierwszą, czyli opisującą monety mennicy krakowskiej. Natomiast możecie mi wierzyć, że każdy następny tom jest tak samo szczegółowo opracowany.
Kolejna uwaga – nie jest to katalog w stylu p. Kopickiego czy p. Góreckiego. Autor przebadał możliwie jak najwięcej dostępnych monet pod każdym możliwym kątem. Stworzył , myślę, że mogę tak go nazwać: SPECJALISTYCZNY katalog obejmujący niemal wszystkie znane (ze zdjęć lub skanów) odmiany półtoraków. Pokusił się również o opracowanie stopnia rzadkości w pewien sposób przypominający ten z poprzedniego katalogu:
Tak więc przykładowa strona z katalogu prezentuje się następująco:
Dla osoby, która widzi po raz pierwszy takie oznaczenia może wydawać się niejasne. Na początek stopień rzadkości oznaczony zieloną czcionką: D5/4% - moneta bardzo rzadka, dostępna w handlu mniej więcej jedna rzadziej niż na rok stanowiąca ok. 4% danej odmiany/wariantu w roczniku.
Później mamy opis wszelkich elementów widniejących na monecie dzięki którym można ją zaliczyć do konkretnej odmiany/wariantu: typ korony, legendy, ozdobników/interpunkcji, jabłka i ewentualnie innych cech monety. Oczywiście autor przed opisem każdego rocznika robi zestawienie dostępnych legend, koron i jabłek co skutecznie ułatwia „przypasowanie”, gdy np. mamy w ręku monetę z zatartą datą.
Jak widać autor posiłkuje się znaną literaturą, co pomaga odszukanie jej w innych katalogach.
Podsumowując: nie są to katalogi dla każdego. Oczywiście każdemu je polecam ale jak pisałem wcześniej – jeśli kogoś półtoraki interesują „tylko datami” i/lub „tylko herbami” to dla niego ta pozycja zbędna. Natomiast jeśli chcemy zagłębić się w odmianach, wariantach półtoraków to z całego serca polecam! Jest to „zabawa” na wiele godzin, dni, wieczorów...
W celu nabycia w/w katalogów najlepiej skontaktować się z autorem poprzez pw na forum TPZN: http://forum.tpzn.pl/index.php?action=profile;u=37398
NIECZITAJŁO, ZAMIECHOWSKI. KATALOG PÓŁTORAKÓW – XVII WIEKU. KIJÓW 2016
Pierwszy podstawowy, specjalistyczny i aktualnie referencyjny katalog na półtoraki polskie i z polską powiązane okresu XVII wieku.
Autorzy podzielił monety na pięć grup:
- monety Rzeczypospolitej Obojga Narodów bite w latach 1614 – 1666
- lenne półtoraki pruskie bite w Królewcu 1619 – 33 i półtoraki księstwa Prusko-Brandenburskiego z 1685 roku
- półtoraki emitentów z Inflant i Prus Królewskich – ryskie, liwońskie, elbląskie
- fałszerstwa półtoraków bite przez Chmielnickiego i Doroszenkę w latach 1648 – 76
- rosyjskie „siewskieczechy„ z 1686 roku, półtoraki Transylwanii z lat 1636 – 38 oraz Kurlandii z lat 1685 – 95
Monety zostały logicznie podzielone na lata, mennice, typy i ich odmiany oraz zostały im nadane numery .
Wydzielono z nich kilkaset odmian wraz ze stopniami rzadkości i aktualną rynkową wyceną w dolarach!!!!!!
Zdjęcia niestety nie należą do najlepszych, jak i sam papier na którym zostały wydrukowane. Ale to kwestie estetyczne czyli według mnie drugorzędne.
Wyceny w dolarach tyczą się odpowiednio dla stanu zachowania 2 i 3. Oczywiście należy traktować je bardzo orientacyjnie.
Zastrzeżenie budzi w mojej opinii system określania stopnia rzadkości monety. Autorzy chwalą się, że przebadali 200000 monet koronnych w tym 5000 monet wybitych do 1619 roku włącznie. I stworzyli dwa systemy:
Dla monet bitych do 1619, gdzie jedna moneta przypada na:
R1 – 1 na 100 monet
R2 – 1 na 200 monet
R3 – 1 na 500 monet
R4 – 1 na 1000monet
R5 – 1 na 2500monet
R6 – 1 na 5000monet
R7 – 1 na 10000monet
R8 – 1 na ponad 10000monet
Oraz od 1620,gdzie jedna moneta przypada na:
R1 – 1 na 1000 monet
R2 – 1 na 2000 monet
R3 – 1 na 5000 monet
R4 – 1 na 10000monet
R5 – 1 na 25000monet
R6 – 1 na 50000monet
R7 – 1 na 100000monet
R8 – 1 na ponad 100000monet
Już na pierwszy rzut oka widać, że żadna moneta sprzed 1620 nie uzyska R7 ani R8. Dlaczego? W końcu autorzy przyznali, że przebadali tylko 5000 półtoraków z tego okresu więc jak mogą wystawić stopień rzadkości 1 na 10000 lub ponad 10000? Skoro jednak to nie tyczy się tego przedziału czasowego to czego? Wszystkich półtoraków? Koronnych czy łącznie z naśladownictwami hetmanów, szwedzkimi itd.? Jak dla mnie trochę nieprzemyślane działanie.
Poza tym występują drobne nieścisłości i błędy jednak nie umniejszające zbytnio całemu opracowaniu. Niewątpliwą zaletą jest opracowanie półtoraków hetmańskich (jakkolwiek ich klasyfikacja to chyba dzieło przypadku), siewskichczechów, czy ogólnie naśladownictw.
Katalog jest dostępny, aczkolwiek trochę kosztuje co przy jego nie najwyższej jakości sprawia, że nie polecę go z czystym sumieniem. Niejako w obronie jednak napiszę, że „otwiera” nam oczy na rynek ukraiński, trochę hermetyczny z uwagi na nieobecność serwisu aukro. Natomiast odpowiednik allegra –serwis violity jest tak pokręcony, że ani ja ani grono innych użytkowników nie mogło się na niego zarejestrować. A wiadomo, że w okresie panowania interesującego nas króla spora część Polski znajdowała się na wschodnich kresach. O ile granice się przesunęły to wiele monet tam zostało.
STRONY WWW
O ile literaturę mniej więcej wyczerpałem – z ręką na sercu nie opisałem wszystkiego tylko to co uznałem za stosowne to teraz przejdziemy też do kilku stron internetowych, które warto polecić osobom zbierającym półtoraki.
Na sam początek:
FORUM TOWARZYSTWA PRZECIWNIKÓW ZŁOMU NUMIZMATYCZNEGO IMIENIA TADEUSZA KAŁKOWSKIEGO.
http://forum.tpzn.pl/
Od tego powinniśmy zacząć. W dziale TPZN - Forum numizmatyczne > Pieniądz w Polsce > Polska Królewska > 1587 - 1668 > znajduje się wątek: PÓŁTORAKI - dyskusja, zdjęcia, odmiany itp. Liczy on już niemal 1000 postów, które napisane zostały w ciągu kilku lat a zapoczątkowany został przez autora wyżej opisywanego katalogu. To czego nie uda znaleźć się w literaturze czasem można dowiedzieć się z forum. Oczywiście w celu zidentyfikowania monet warto najpierw udać się do działu: TPZN - Forum numizmatyczne > Ważne działy > Identyfikacja monet i banknotów.
NUMMUS.ORG
http://nummus.org/
Strona archiwizująca aukcje z różnych serwisów aukcyjnych. Dzięki niej szybko możemy przejrzeć interesujący nas typ i przy okazji zobaczymy za ile został sprzedany. Niestety (przynajmniej u mnie) podgląd zdjęć szwankuje co bardzo utrudnia pracę z tym serwisem.
KATALOG
Bardzo przydatny katalog. Zbiór monet polskich z podstawowymi informacjami na ich temat (waga, kruszec, legenda, rzadkość) oraz z rycinami . Generalnie za Kopickim i to w sumie minus bo czasem nijak ma się do rzeczywistej monety – tzn. rycina ryciną a realna legenda, kształt korony, jabłka itd. ma się inaczej.Ale za to w większości podane są wyniki aukcji – data, zdjęcia, stany, uzyskane ceny. To akurat jest bardzo przydatne. Wyceny katalogowe możemy zazwyczaj włożyć między bajki.
https://fortresscatalogue.com/
ARCHIWA SERWISÓW AUKCYJNYCH/SKLEPÓW NUMIZMATYCZNYCH
Warto czasem pogrzebać w wyszukiwarkach gdyż może zaowocować ciekawymi odmianami:
https://wcn.pl/archive
http://archiwum.gndm.pl/
http://archiwum.niemczyk.pl/
KOLEKCJE/ZBIORY
Jeśli dobrze poszukamy odnajdziemy piękne zdjęcia interesujących nas okazów.
http://zbior.com/
http://herbison.com/www.someoldcoins.org/saur/index.html
Oczywiście temat nie jest do końca wyczerpany, jeśli znacie jakieś interesujące bazy danych dla tych monet możecie umieścić linki w komentarzach.
Póki co kończę. Kolejna część mam nadzieję będzie o fałszerstwach a potem zobaczymy. Na pewno będę też prezentował co ciekawsze półtoraki.
Sławek
Komentarze
Prześlij komentarz